Kozacki Orient: Kair. Subiektywnie
Przez ostatnich kilka miesięcy mieszkałem w Kairze. Mieście-molochu, surrealistycznej betonowej konstrukcji. Konstrukcji niepojętej i wymykającej się wszelkim prawom logiki. Głośnej, przebodźcowanej, chaotycznej, męczonej. Ale przy tym jakże interesującej, intrygującej. Uwodzącej.
W Kairze jest wszystko – są eleganckie dzielnice z modernistycznymi willami, europejskie centrum z kolonialnymi kamienicami, szeroki bulwar nad Nilem, rozświetlony setkami orientalnych lamp malowniczy bazar Chan al-Chalili czy zacieniony palmami park Al-Azhar… Ale i przytłaczające, ciągnące się po horyzont blokowiska. Zapuszczone slumsy. Zamieszkane przez ludzi, wychudzone psy i wałęsające się koty cmentarze, Miasto Umarłych.
A nad tym wszystkim majaczy w oddali cień ostatniego z Siedmiu Cudów Świata. I przysłowiowe tysiąc minaretów, powbijanych jak szpilki w tę unikatową tkankę miejską. Często tylko one wystają znad smogowego całunu, usiłującego zakryć całe kairskie haram. Powyżej wystaje już tylko świętość.
Zapraszam na bardzo subiektywne slajdowisko z mojego Kairu.
Kamil Kozak – orientalista i politolog. Autor facebookowego bloga “Kozacki Orient”. Przez ostatnie miesiące studiował w Kairze język arabski.
- Dołącz do wydarzenia: https://fb.me/e/2xKfRVERO