Baśń ze Wschodu – czyli wymarzona i wyczekana Jordania.
Podobno co się odwlecze to nie uciecze, więc w końcu się doczekałam.
Od maja 2020, gdy anulowano loty, niecierpliwie czekałam na dobry moment, by ponownie zaryzykować, kupić bilet i wierzyć, że tym razem się uda. Bałam się głośno wypowiedzieć nazwę tego kraju, nie układałam planu, nie rezerwowałam noclegów – wszystko w obawie przed kolejnym rozczarowaniem. Z wrodzoną niecierpliwością doczekałam jednak do września 2021.
To było miejsce, które od dawna „chodziło mi po głowie”, a utrudnienia z możliwością wjazdu może nawet spotęgowały potrzebę bycia tam. Uwierzyłam, gdy pieczątka w paszporcie i przywitanie celnika zakomunikowały mi, że jestem nie gdzie indziej jak w Jordanii i teraz mogę spełniać swoje marzenia.
To było miejsce, które od dawna „chodziło mi po głowie”, a utrudnienia z możliwością wjazdu może nawet spotęgowały potrzebę bycia tam. Uwierzyłam, gdy pieczątka w paszporcie i przywitanie celnika zakomunikowały mi, że jestem nie gdzie indziej jak w Jordanii i teraz mogę spełniać swoje marzenia.
Razem z lubym dotarliśmy do Petry – miejsca, w którym widzi się więcej i czuje się więcej, nocowaliśmy pod gwiazdami na najpiękniejszej pustyni Świata – Wadi Rum, odpoczywaliśmy nad Morzem Czerwonym, by potem dryfować w zasolonym Morzu Martwym. Zwiedzaliśmy urokliwą Madabę, która mnie oczarowała, by potem udać się pustynnych zamków. Nie ominęliśmy pachnącego dymem fajek wodnych Ammanu i pozostawiających pod dużym wrażaniem ruin w Dżeraszu.
Wszystkie cuda natury i rąk ludzkich przystroiła gościnność, otwartość i dobroć mieszkańców, w akompaniamencie przepysznego jedzenia. Jordanię odczuwałam wszystkimi zmysłami, planując każdy dzień spontanicznie.
Było pięknie, ciepło, bajecznie i magicznie, a przy tym bardzo, bardzo prawdziwie.
Było pięknie, ciepło, bajecznie i magicznie, a przy tym bardzo, bardzo prawdziwie.
- Dołącz do wydarzenia: https://fb.me/e/1k2jjvIvp